Bronisław Rocławski
Nabywanie umiejętności czytania i pisania wraz z rozwijaniem logicznego myślenia w glottodydaktyce ojczystojęzycznej
Streszczenie
W referacie przedstawiam teoretyczne podstawy nauczania czytania i pisania z jednoczesnym rozwijaniem logicznego myślenia. Takie rozwiązania od wielu lat są stosowane w glottodydaktyce ojczystojęzycznej, której autorem jest niżej podpisany. Alfabetyczność w pewnym stopniu odbiegająca od idei pełnej alfabetyczności wymaga w pełni logicznego ukazania stosunków między światem liter i głosek. Bez ukazania tych stosunków nie jest możliwe nauczanie czytania i pisania z jednoczesnym rozwijaniem logicznego myślenia. Nie jest możliwe uczenie kreatywności. W glottodydaktyce nauka ortografii odbywa się z pełnym udziałem ucznia. Uczniowie odkrywają reguły ortograficzne. Uczniowie zbierają i przetwarzają informację, a więc myślą. Tradycyjna nauka czytania i pisania zabija w dziecku logiczne myślenie. Nie są mi znane nowe metody nauki czytania i pisania, gdzie zadbano o rozwój logicznego myślenia.
O nauce czytania i pisania w przeszłości
Znany rosyjski pisarz Maksym Gorki (Pieszkow Aleksiej Maksymowicz), żyjący w latach 1868 – 1936, w wieku 50 lat, a więc w 1918 r., napisał autobiograficzne opowiadanie zatytułowane Jak uczyłem się (Kak ja ucziłsia). Do polskiego czytelnika dotarło ono w 1960 r. dzięki wydawnictwu Nasza Księgarnia. Z języka rosyjskiego na język polski opowiadanie przełożyła Natalia Gałczyńska. Do tego opowiadania dotarłem po wielu latach. Gdy ono ukazało się w Polsce, byłem już prawie nauczycielem nauczania początkowego. Nauczanie początkowe obejmowało wówczas 4 pierwsze klasy szkoły podstawowej. W 1961 r. ukończyłem naukę w Liceum Pedagogicznym. Oczywiście, książki tej z opowiadaniem Maksyma Gorkiego nikt mi nie polecał, sam także do niej nie dotarłem. Tak dzisiaj zastanawiam się, co dotarłoby do mnie z treści tego opowiadania, czy byłem przygotowany do zrozumienia poruszonych w niej problemów związanych z nauką czytania? Zapewne niewiele. Oto fragment z opowiadania Maksyma Gorkiego:
„Miałem sześć czy siedem lat, kiedy mój dziadek zaczął mnie uczyć czytania i pisania. Było to tak: pewnego wieczora dziadek wydostał skądś cieniutką książeczkę, trzepnął nią o swoją dłoń i o moją głowę i powiedział wesoło:
— No, gębo kałmucka, siadaj do abecadła. Widzisz tę figurę? To a. Powiedz a. To be, to ce. Zrozumiałeś?
— Zrozumiałem.
— Kłamiesz.
Dotknął palcem drugiej litery.
— Co to?
— Be.
— A to?
— Ce.
— A to? — wskazał na czwartą literę.
— Nie wiem.
— De. No, a to co?
— A.
— Trafiłeś. Mów: ce, de, e, ef!
Objął mnie krzepkim, gorącym ramieniem i wodząc palcem po literach abecadła, leżącego tuż przed moim nosem, krzyczał coraz głośniej:
— Gie! Ha!
Ogromnie bawiły mnie te znajome dźwięki — de, e, ef, gie, ha — przedstawione na papierze za pomocą nieskomplikowanych znaków, i z łatwością zapamiętałem wszystkie figury.
W ciągu dwóch godzin dziadek pędził mnie przez abecadło i pod koniec lekcji umiałem ponad dziesięć liter, nie rozumiejąc zupełnie, po co to wszystko i jak można czytać za pomocą znaków alfabetu.
O ileż łatwiej uczyć się czytania w dzisiejszych czasach podług systemu dźwiękowego, kiedy wymawia się „c”, „g”, a nie „ce”, „gie”. Uczeni, którzy wymyślili dźwiękowy system nauki czytania, zasłużyli na prawdziwą wdzięczność — ileż sił dziecięcych zachowuje się dzięki temu i o ile prędzej posuwa się nauka czytania! Bo wiedza zawsze stara się ułatwić człowiekowi pracę i zaoszczędza jego siły, żeby się zbytecznie nie marnowały.
Zapamiętałem cały alfabet w ciągu trzech dni i oto nadszedł okres sylabizowania — układania słów z liter. Obecnie dzięki systemowi dźwiękowemu robi się to po prostu; człowiek wymawia: o-k-n-o i od razu słyszy, że wymówił określone, znane słowo — okno.
A ja uczyłem się inaczej: chcąc powiedzieć słowo „okno”, musiałem wymówić: o, ka, en, o. Słowa wielosylabowe brzmiały jeszcze trudniej i bardziej niezrozumiale, na przykład „dżdżownica”: de, żet, de, żet, o, wu, en, i ce, a!
Owa plątanina sylab męczyła mnie strasznie, mózg szybko się nużył i przestawał pracować, plotłem komiczne brednie i sam się z nich zaśmiewałem, a dziadek walił mnie po karku albo bił rózgami, nie mogłem jednak nie śmiać się wymawiając: em, o, er, de, wu, i, en — Mordwin, albo: ka, o, zet, a, ka — Kozak. Oczywiście, że zamiast Mordwin mówiłem — mordy, a zamiast Kozak — kozioł, raz nawet zamiast bogobojny powiedziałem — bykobojny, a zamiast biskup — teleskop. Za takie pomyłki dziadek bił mnie okrutnie rózgami albo targał za włosy, aż dostawałem bólu głowy.
A pomyłki były nieuniknione, bo nieraz nie rozumiałem czytanych słów, lecz zgadywałem ich sens, wymawiając nie to słowo, które przeczytałem, ale inne, podobne w brzmieniu. Czytając „rękodzielniczy” — wymawiałem „udzielny”, czytając „koronki” — mówiłem „ogon”.
Długo — może z miesiąc albo i dłużej — mordowałem się nad sylabizowaniem, ale mordęga stała się jeszcze cięższa, kiedy dziadek kazał mi czytać psałterz napisany w języku cerkiewno-słowiańskim. Sam dziadek dobrze i biegle czytał w tym języku, ale nie bardzo rozumiał różnicę między alfabetem cerkiewnym a rosyjskim. Pojawiły się nowe litery, dziadek nie potrafił wytłumaczyć różnicy, więc walił mnie pięścią po głowie i przygadywał:
— Nie pe, ty półdiable, tylko psa, psa, psa!
Udręka trwała około czterech miesięcy, aż wreszcie nauczyłem się czytać i „po świecku”, i „cerkiewnie”, ale nabrałem nienawiści i wstrętu do czytania i do książek.”
Trzeba przyznać, że dziadek Maksyma miał wyjątkowo zdolnego ucznia. Opanował czytanie w czasie kilku miesięcy. Wiemy z innych źródeł, pisze o tym m.in. wybitny polski filozof i pedagog Bronisław Trentowski, żyjący w latach 1808 – 1869, że czytanie pojawiało się dopiero w trzeciej klasie. Wielu uczniów nigdy nie opanowało czytania i pisania. Ci, którzy opanowali czytanie i pisanie, jednocześnie nabierali nienawiści i wstrętu do czytania i do książek. Z naszej lektury pamiętamy naukę czytania i pisania Antka, tytułowej postaci noweli Bolesława Prusa. Za podanie nazwy litery be w sposób przypominający beczenie barana został wzięty na „rozgrzewkę”, a więc został skatowany.
W mojej szkole podstawowej bito regularnie i z wielkim okrucieństwem. Kościste pięści mojej nauczycielki od geografii jeszcze dzisiaj czuję na karku i głowie. Nie było przewinienia, a tylko niezbyt eleganckie zachowanie
Podobno jeszcze dzisiaj można spotkać przemoc fizyczną w naszych placówkach oświatowych. Często zastanawiam się, czy stosowana dziś przemoc psychiczna, to coś mniej bandyckiego, aniżeli przemoc fizyczna. W szkole średniej nas nie bito. Wiem tylko o bójce mego wychowawcy z moim kolegą ze starszej klasy. Poszło jednak o uczennicę, do której obaj smażyli cholewki. Mocniej niż przemoc fizyczną ze szkoły podstawowej zapamiętałem przemoc psychiczną. Wszystko działo się na dwa miesiące przed osiągnięciem przeze mnie pełnoletniości. Wszystkiemu przyglądały się i przysłuchiwały koleżanki z mojej klasy i klasy równoległej B, mieli okazję tę scenę oglądać wychodzący z Teatru Dramatycznego w Warszawie. Wtedy próbowała nauczycielka od historii zgiąć mój i kolegi kark, rzucić nas na kolana, abyśmy przepraszali za coś, czego, w naszym przekonaniu, nie popełniliśmy. Wina była po stronie nauczycielki.
Przemoc psychiczna niejednemu dziecku obrzydziła wszystko, obrzydziła szkołę, nauczycieli, przedmioty itd. Obyśmy jak najszybciej oczyścili naszą oświatę z terroryzmu psychicznego. Przemoc bardzo często pojawia się dlatego, ponieważ nauczyciel nie dysponuje właściwą wiedzą i metodami, aby mógł razem z uczniem osiągać sukcesy. Jest wynikiem braku sukcesu. Brak sukcesu generuje różne patologie z obu stron.
Maksym Gorki pisze z entuzjazmem o nowej metodzie opartej na systemie dźwiękowym, która zastąpiła starą i znacznie ułatwiła dzieciom czytanie. Resztki starej metody można było spotkać u nauczycieli jeszcze w latach 50-tych, a nawet 60-tych ubiegłego wieku. Jeszcze o używaniu nazw liter piszą w drugiej połowie lat 70-tych Przyłubscy w Przewodniku do elementarza Litery.
Dlaczego ta nowa metoda oparta na dźwiękach nie spełniła pokładanych w niej nadziei? Nie ulega wątpliwości, że nauka czytania oparta na nazwach liter była nauką morderczą. Niestety, brak elementarnej wiedzy na temat wymowy głosek w izolacji, a także budowy głoskowej wyrazów, uniemożliwia właściwe wykorzystanie metody opartej na dźwiękach.
O nauce czytania i pisania w teraźniejszości
Pierwsze, co wymaga pełnego uświadomienia, to sposób zapisywania w danym języku. Musimy wiedzieć, czy dany język posługuje się pismem ideograficznym, ideograficzno-fonetycznym, sylabicznym, spółgłoskowym, czy alfabetycznym. W wypadku pisma alfabetycznego trzeba mieć wiedzę na temat stanu alfabetyczności. Obecność liter w piśmie jeszcze nie przesądza o alfabetyczności. Język angielski posługuje się literami, ale alfabetyczności w tym języku jest bardzo mało. Niektórzy badacze mówią, że pismo angielskie jest pismem ideograficznym. W piśmie ideograficznym znak graficzny oznacza cały wyraz lub morfem. Tak jest w zapisie matematycznym. Pismo używane w matematyce można nazwać pismem ideograficznym. Często, gdy mówimy o piśmie ideograficznym, to mamy na myśli pismo chińskie. Pismo chińskie tylko w części (5%) jest pismem ideograficznym. Na pewno wywodzi się z pisma ideograficznego, a to z pisma piktograficznego. Piktograficzność, ideograficzność i fonetyczność mieszają się w piśmie chińskim. Pismo chińskie nazywa się pismem złożonym. Na użytek praktyczny warto zapamiętać, że zapis matematyczny najlepiej oddaje charakter pisma ideograficznego. Ta informacja nie jest znana nauczycielom. Brak wiedzy na ten temat może być przyczyną trudności w przyswajaniu pisma alfabetycznego.
W piśmie alfabetycznym znak graficzny (litera) związany jest z najmniejszą cząstką języka – z fonemem. Potocznie i na użytek początkowej edukacji możemy przyjąć, że fonem jest tożsamy z głoską. Dalej będę więc używał na sposób szkolny widzianej głoski. Językoznawcy widzą głoskę nieco inaczej. Nie musimy tu wchodzić w szczegóły. Liczba głosek w językach świata waha się w granicach od 13 do 70. W języku polskim wyróżniam 36 głosek, będących dźwiękami mowy i pauzę, która służy do rozdzielania jednostek wyższego rzędu, jakimi są wyrazy. Gdyby nasze pismo było w pełni alfabetyczne, to do oznaczenia 36 głosek potrzebowalibyśmy 36 liter. Litery wywodzą się w większości z obrazków i ideogramów. Litera A to pierwotny rysunek głowy byka, który w dawnych pismach semickich symbolizował byka (wołu). Pismo alfabetyczne jako jedyne w pełni odzwierciedla strukturę języka. Tylko w tym piśmie znaki graficzne są związane z najmniejszymi jednostkami języka. Z tych najmniejszych jednostek tworzy się jednostki wyższego rzędu – morfemy, wyrazy, składniki, wypowiedzenia i teksty. Tekstów, a nawet zdań, jesteśmy w stanie zbudować z tych 36 jednostek nieskończenie wiele. Pisma oparte na sylabach, morfemach czy wyrazach posługują się bardzo licznymi zbiorami znaków graficznych. W pismach sylabicznych jest ich kilkaset, a w pismach ideograficznych, czy złożonych jest ich kilkadziesiąt tysięcy. Wszyscy pamiętamy 120 przygód Koziołka Matołka Kornela Makuszyńskiego; najczęściej jednak nie pamiętamy dokładnie, dlaczego Koziołek Matołek postanowił opuścić Chiny. Cesarz rozkazał, aby Koziołek Matołek nauczył się „z chińskich liter abecadła”. Dalej w tekście jest informacja o liczbie znaków:
„Jest tych znaków nie tak wiele,
Ze czterdzieści coś tysięcy,
Więc się krótko będzie uczył,
Sto lat może, lecz nie więcej!”
Reakcja Koziołka Matołka mogła być tylko jedna, gdy się o tym dowiedział:
„Ratuj, mamo!” – jęknął kozioł,
Który był już mandarynem.
„Znacznie gorsze to od śmierci,
Co wciąż goni za twym synem!”
Nauczyciele uczący dzieci czytania i pisania nie wiedzą, że uczą dzieci dwóch rodzajów pisma – pisma ideograficznego i alfabetycznego. Sprawdziłem to w bardzo wielu środowiskach w całej Polsce. Brakuje tu istotnej refleksji, czy równoległe nauczanie dwóch rodzajów pisma może zakłócać ich nauczanie. W tradycyjnym nauczaniu do wprowadzania liter wykorzystuje się tzw. wyrazy wprowadzające. Z literą a związany jest aparat, z literą i – igła, z literą e – ekran, z m – mama, z t – tata, z d – dom, z k – kot, z r – rak, z l – lalka itd. Tak jest w elementarzu Ewy i Feliksa Przyłubskich Litery. W sprzedaży są również tzw. alfabety obrazkowe, gdzie mamy to samo, tylko na jednej planszy lub na wielu planszach. Na 44 planszach taki alfabet reklamuje w Internecie Wydawnictwo MAC Edukacja. Czytamy tam, że jest to wspaniała pomoc dydaktyczna, która ułatwia naukę dzieciom i pracę nauczycielom. Z literą a związany jest album. Tylko ta jedna karta jest reklamowana. Nie znam wszystkich kart, ale zaniepokoiłem się liczbą 44. Tyle jest liter w alfabecie, który lansuję od wielu lat. Nie chciałbym, aby mój alfabet był kiedykolwiek wiązany razem z rysunkami i stanowił tzw. alfabet obrazkowy. Jeśli literom towarzyszą w nauczaniu cyfry, to ideograficzność łatwo przenieść na litery. Teraz litera a może stać się znakiem dla wyrazu aparat lub album, litera i zaś znakiem dla wyrazu igła, a litera m dla wyrazu mama itp. W czasie czytania wyrazu tama w umyśle dziecka kłębią się wyrazy: tata, aparat, mama, aparat. Do wyrazu tama droga tu daleka i wyboista. Wiemy, że intencje są tu szlachetne, alfabetem obrazkowym chce się pomóc dziecku w dotarciu do głoski. Litera, którą dziecko widzi, musi się jednak kojarzyć z całym wyrazem, gdyż bez wyrazu cała ta zabawa nie ma sensu. Wyraz jest na pierwszym planie. Dotarcie do głoski jest możliwe wtedy, gdy dziecko nie ma trudności z syntetyzowaniem i analizowaniem wyrazów na głoski. Musi jeszcze pamiętać, że litera oznacza pierwszą głoskę w danym wyrazie. Trzeba więc posiąść umiejętność wskazywania pierwszej głoski w wyrazie. Jeśli dziecko ma związać literę z właściwą głoską, to musi umieć poprawnie wymawiać głoski w izolacji. Niestety, w całej Polsce słyszę zamiast m – my, zamiast d – dy, zamiast k – ky itd. Nauczycielka jednej z gdańskich szkół dzieciom wmawiała, że spółgłoski różnią się od samogłosek „duszkiem y”. Dzieci, które uczęszczały do przedszkoli, w których stosowano wiedzę i metody opracowane przez piszącego te słowa i gdzie nauczyły się pięknie wymawiać głoski w izolacji i pięknie dzielić wyrazy na głoski, często muszą się od początku uczyć wymowy głosek w izolacji i podziału wyrazów na głoski, gdy znajdą się w szkole z tradycyjną wiedzą i metodami. Dawniej dzieliły wyrazy zima i lampa bezbłędnie: ź-i-m-a, l-a-m-p-a, teraz muszą dzielić: źi-my-a, ly-a-my-py-a.
Przyjrzyjmy się teraz walorom „alfabetu obrazkowego”. Jeśli dzieci muszą wymawiać: ty, my, ry, py, zy itd., to gdzie tu właściwe skojarzenie litery z początkiem wyrazu. W wyrazie tato na początku jest ta, a nie ty, w wyrazie lalka jest la, a nie ly, w wyrazie dom jest do, a nie dy. W oczach dziecka pojawia się zdziwienie, a w umyśle jakaś nielogiczność. Tu zdroworozsądkowe myślenie na nic się nie przyda. Trzeba przyjąć do wierzenia to, co mówi nauczycielka. Widzimy, że „wspaniała pomoc dydaktyczna” jest jeszcze jednym bublem dydaktycznym znakomicie zabijającym w dziecku logiczne myślenie.
Nauczyciel, który zdaje sobie sprawę z różnic między pismem alfabetycznym, a pismem ideograficznym, tak poprowadzi zabawy, aby dzieci same odkryły różnice. Zabawy z literami i głoskami może prowadzić tylko ten nauczyciel, który bardzo dobrze zna budowę głoskową wyrazów i umie poprawnie wybrzmiewać głoski w izolacji. Podam tu sposób obserwacji postaci dźwiękowej głosek. Do zabawy potrzebne jest lusterko. W świat głosek wejdziemy, wykorzystując wyrazy, w których poznawana głoska jest na końcu wyrazu po samogłosce a. Jeśli chcemy poznać głoskę s, to do obserwacji możemy wybrać wyraz las. Wszystkie głoski trące (szczelinowe) są głoskami trwałymi. Trwałymi są też samogłoski ustne: i y e a o u. Wyraz las możemy wydłużyć w czasie, przeciągając a i s – la___s___. W czasie wymawiania obserwujemy układ artykulatorów. W czasie wydłużania a nie zmieniamy ułożenia języka i warg, przechodzimy płynnie do s i wydłużając s, nie zmieniamy ułożenia języka i warg aż do zaniku głosu. Takie wydłużone s____ staramy się teraz powtórzyć, dbając o to, aby brzmiało ono tak, jak brzmiało w wyrazie las. Teraz można porównać naszą starą wymowę sy z wymową tylko co poznaną. Teraz możemy ustalić, do której wymowy odnosi się opis artykulacyjny głoski s. Głoska s jest głoską bezdźwięczną. Łatwo to sprawdzić, przykładając opuszki palców do krtani. Przy sprawdzaniu sy odczuwamy drżenie, a przy sprawdzaniu s___ nie odczuwamy drżenia. Głoska s jest głoską trącą (szczelinową). W czasie wymawiania sy najpierw jest szczelina, a potem otwarcie. W czasie wymawiania s___ przez cały czas w lusterku obserwujemy szczelinę. Nauczyciel, który ma taką elementarną wiedzę, może z dziećmi w zabawach odkrywać cechy głosek. Dobra obserwacja jest podstawą dobrego wnioskowania, dobrego odkrywania świata.
Niewłaściwa wymowa głosek w izolacji jest sprawcą wielu nielogicznych zachowań dziecka, które wbrew własnym spostrzeżeniom i dociekaniom musi przyjąć punkt widzenia nauczyciela. Nauka składania wyrazów z głosek będzie tu dobrą ilustracją. Nauczyciel błędnie wymawiający głoski w izolacji poda do złożenia wyrazu mama głoski my+a+my+a. Z podanych przez nauczyciela głosek po złożeniu dziecko otrzymuje nic nieznaczący wyraz myamya. Nauczycielka domaga się wyrazu mama. Dziecko wbrew własnej logice i doświadczeniu ma myamyę zrównać z mamą. Nauka syntetyzowania została skutecznie zablokowana.
W literaturze nauczyciel znajdzie informacje, że syntetyzowanie jest trudniejsze od analizowania i dlatego należy zaczynać ćwiczenia od analizowania wyrazów na głoski. Praktyka potwierdzi słuszność takich twierdzeń. Dzieci relatywnie szybko opanują analizowanie. Będzie to nauka na wyższym stopniu trudności i usiana także licznymi niepowodzeniami. W podawanych do analizowania wyrazach nie ma nielogicznych zachowań nauczyciela. Nauczyciel prosi o podzielenie wyrazu osa na głoski. Wyraz osa brzmi naturalnie, ale nieco karykaturalnie wygląda głoska sy, która ponoć jest w wyrazie osa. Szybciej dziecko uczy się błędnej wymowy głosek w izolacji, aniżeli składania wyrazów z błędnie podanych głosek. Dziecko, które nie opanowało syntetyzowania wyrazów z głosek, jest pozbawione istotnego narzędzia do weryfikacji poprawności podziału wyrazów na głoski i akceptuje błędy w analizowaniu. Sprawdziliśmy to wiele lat temu. Są pewne głoski i ich połączenia, które sprawiają szczególną trudność i tu z pomocą dzieciom przychodzi umiejętność syntetyzowania. Wyrazy zawierające tzw. samogłoski nosowe ę i ą są trudne do podzielenia na głoski. Dzieci, które nie przyswoiły sobie dobrze umiejętności syntetyzowania, analizując wyrazy z tymi głoskami zamiast ę podają e, a zamiast ą podają o. Wszystkie połączenia spółgłosek z samogłoską y są trudne do analizowania, gdy dziecko nie włada poprawną wymową głosek w izolacji. Wyraz ryba dzieci dzielą na ry by a. W przyszłości zapiszą ten wyraz w postaci rba. Zapisem zajmiemy się nieco dalej. Do tych problemów wywołanych niewłaściwą wymową głosek w izolacji dokładają się problemy nauczycieli z podziałem wyrazów na głoski. Uczelnie opuszczają nauczyciele zupełnie nie przygotowani do nauczania dzieci czytania i pisania.
Wróćmy do opinii wyrażonej przez Maksyma Gorkiego na temat systemu dźwiękowego nauki czytania: „Uczeni, którzy wymyślili dźwiękowy system nauki czytania, zasłużyli na prawdziwą wdzięczność — ileż sił dziecięcych zachowuje się dzięki temu i o ile prędzej posuwa się nauka czytania! Bo wiedza zawsze stara się ułatwić człowiekowi pracę i zaoszczędza jego siły, żeby się zbytecznie nie marnowały.” Zastanawiam się, czy Gorki miał jakieś szersze obserwacje związane z dźwiękowym systemem nauki czytania? Czy zdawał sobie sprawę z zagrożeń, jakie niesie także i ten sposób nauczania czytania? Ten sposób byłby idealny, gdyby pismo było w pełni alfabetyczne. Niestety, mało jest takich pism, które są prawie alfabetyczne. Pismo Serbów i Chorwatów jest bardzo zbliżone, dzięki reformie dokonanej w XIX wieku przez Vuka Karadžicia, do pisma alfabetycznego. Podobnie jest z pismem fińskim. U zarania dziejów pisma dla danego języka wszędzie spotykamy się z prawie pełną alfabetycznością. Ten genialny wynalazek ludzkości ma swoje ułomności. Po jego przyjęciu w danym języku nabiera pod wpływem nakazów wiary charakteru czegoś świętego, niezmiennego, trwałego. Tu warto przywołać Kazanie Chrystusa na Górze. Chrystus mówi o prawdach wiary:
„Nie sądźcie, że przyszedłem znieść Prawo albo Proroków. Nie przyszedłem znieść, ale wypełnić. Zaprawdę. bowiem powiadam wam: Dopóki niebo i ziemia nie przeminą, ani jedna jota, ani jedna kreska nie zmieni się w Prawie, aż się wszystko spełni. Ktokolwiek więc zniósłby jedno z tych przykazań, choćby najmniejszych, i uczyłby tak ludzi, ten będzie najmniejszy w królestwie niebieskim.”( z Biblii Tysiąclecia, wg św. Mateusza)
Widzimy, że nakazy są tu jednoznacznie wypowiedziane. W kopiowanych księgach świętych nie wolno zmienić ani jednej kreski, ani jednej joty (chodzi tu o bardzo małą jotę aramejską). Takich nakazów nikt nigdy nie formułował pod adresem odmiany mówionej języka. Ta, gdy posiada żywych użytkowników języka, zawsze się zmienia. Trwanie w miejscu postaci graficznej i zmiany w odmianie mówionej doprowadzają do rozbieżności, które dają problemy ortograficzne i ortofoniczne. Pojawiają się głoski trudne ortograficznie. Pierwotnie były dwie głoski, a teraz jest w obu miejscach ta sama głoska. Zapis pozostał taki, jaki był, gdy były dwie głoski. Teraz piszący musi się uczyć, gdzie wstawić jedną z dwóch liter. Dawniej o tym decydowała wymowa, teraz trzeba znaleźć jakieś reguły, które pomogą wybrać literę lub trzeba zapamiętać, że w wyrazie góra jest ó, a w wyrazie kura jest u. We współczesnej polszczyźnie aż 22 głoski są oznaczane najmniej dwiema literami. Są wśród nich głoski oznaczane aż 4 literami, a głoska ń jest oznaczana aż 5 literami. W poniższej tabeli są szczegółowe informacje na ten temat.
fonem (głoska) |
i |
y |
e |
a |
o |
u |
ę |
ą |
j |
ł |
r |
l |
m |
n |
ń |
litera podstawowa |
i |
y |
e |
a |
o |
u |
ę |
ą |
j |
ł |
r |
l |
m |
n |
ń |
litera niepodstawowa |
|
|
ę |